02:44:00

LIBAN, Bejrut - miasto skrajności

LIBAN, Bejrut - miasto skrajności
Bejrut to miejsce, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Piękne plaże, piękne widoki, a z drugiej strony pozostałości po wojnie i bieda. Podczas spaceru po Bejrucie mijamy różne strefy, ale tak naprawdę z jednej skrajności wchodzimy w drugą. Najpierw piękne zadbane ulice, cudowne puby, za chwilę ruiny kamienic, znów wspaniałe wieżowce, ekskluzywne sklepy, ale i zaniedbane małe sklepiki, rozwalone budynki, poprzewracane na ulicach skutery. Nigdy jednak nie spodziewałam się, że to miejsce da mi tyle radości i dobrych, teraz już, wspomnień. Waluta, która tam obowiązuje to funt libański, jest znacznie słabszy od PLN (jak wymieniłam pieniądze to byłam tam milionerką). Generalnie nie jest tam jakoś super drogo, a jedzenie jest przepyszne. Nie jest prawdą, ze w tym kraju turysta nie czuje się bezpiecznie, oczywiście każdy patrzy na to ze swojej perspektywy, ale ja czułam się tam bardzo dobrze. Na pewno trzeba przywyknąć, jest tam całkowicie inaczej niż w znanych turystycznych miejscach. Wielki respekt pojawia się w naszej podświadomości widząc wszędzie żołnierzy z ogromnymi karabinami strzegących tego terytorium, pierwszego dnia przeraża bardzo hałas tego miasta, ciągłe trąbienie kierowców, krzyczenie przechodniów... Panuje tutaj zgiełk całkiem inny niż wszędzie, ale warto go doświadczyć i odwiedzić to miasto, które naprawdę robi wrażenie. Zachwyciłam się tym miejscem i mam nadzieję, że tam wrócę.














Copyright © 2016 dylkovska lifestyle , Blogger